Tym razem nocujemy już bardzo blisko granicyz Węgrami w Baia 1 Mai, są tu gorące źródła. Ale po drodze oczywiście Carrefour jak tradycja nakazuje. Ponownie jedzenie, panie produkty lokalne, córcia bluzeczka, mamusia buciki! La vita a bella no i jak tu nie kochać Rumuni.
11-08 Sobota
W naszym Baia 1 Mai są unikaty na skalę światową – lilia wodna i slimak, sakramencko rzadkie okazy, oba z okresu trzeciorzędu. No to postanowiliśmy (postanowiłam) poszukać ku radości mojej rodzinki.
Lilie znalazłam – według przewodnika miały być w stawie zasilanym wodą z potoku. Były! – co prawda ów staw został wybetonowany (po jaką cholerę – tego się nie dowiem), pełno w nim było pusze, butelek i śmieci, no i moje lilie, aż by się chciało je powyrywać – żeby się nie męczyły na tym łonie rumuńskiej przyrody.
Ślimaka nie znalazłam. Komentarz Maćka: „dobrze, że Jabłońskich z nami nie ma, bo byśmy tu utkneli na tak długo, aż ślimaczysko by z pod puszki wylazło”.
Kąpieli w basenach zaniechaliśmy twierdząc zgodnie, że wystanie w bezruchu przez godzinę w wodzie o temperaturze zupy ... przyjdzie czas w stosownym wieku. Wszak teraz jesteśmy piękni i młodzi.