Buzau

04-08 Sobota
Dokąd jedziemy? ... Na razie jedziemy. Kierunek Buzau i wulkany błotne, a potem może morze.
Wolna myśl – Maciek dzisiaj tak poskładał nasze puzzle, że mówi się szok.
Jedziemy, a raczej przesuwamy się – nie no nasza „17” ma koła wprost na Rumuni. Natomiast widoki niwelują wszystkie niedogodności (ha ha w autku 21 stopni, a na dworze 37).
Mamy i wulkany, a że chwilowo leje efekt jest spotęgowany. Mój mąż wreszcie docenił potrzebę zabrania po 7 par butów (kaloszki okazały się jak znalazł, połowa zwiedzających mi zazdrościła).
Wulkany spełniły pokładane w nim nadzieje, dzieci zachwycone, my też.
Tomek oczywiście się przewrócił, więc jego wyglądu opisywać nie trzeba. Ja chodząc własnymi drogami zaczęłam ześlizgiwać się w stronę krateru, nawet miałam plan wymyć sobie buty. Ale zaczeli strasznie wrzeszczeć, a pan nadzorujący histerycznie machać. Maciek potem powiedział, że takiego przerażenia w oczach jak wtedy w tego faceta chyba nie widział jeszcze nigdy. Gdy zapytałam czy zrobił mi zdjęcie spojrzenie tym razem mojego męża nakazało mi więcej pytań nie zadawać.
Rodzinkę czymś nakarmiłam na pobliskim parkingu (Nobla dla tego co wymyślił jedzenie w proszku!) i dalej w drogę.

Zdjęcia (5)

Komentarze (0)