Przystanek Braszów – kolejka gondolowa na wzgórze Tampa i widok zapierający dech. Panorama Braszowa nie do opisania słowami (może Coehlo dałby radę).
Zwiedzamy Braszów – rynek, czarny kościół no i najwęższa uliczka Europy – 1,3m szerokości.
Mój komentarz – między dwoma domami zrobiła się przerwa – to zrobili atrakcję turystyczną. Tu żałuję, że choć na chwilę nie mogę dać do popilnowania dzieci, wieczór na rynku w klimatycznej knajpce, oj marzy się marzy.
Tymczasem szukamy campingu. Niby łatwo, na mapie jest, w przewodniku jest , to i w terenie będzie, tylko gdzie ...? Po kolejnym trzeba zawrócić (Enigma przy oznakowaniu Rumuńskicg dróg to pikuś!) Mam dość.Maciek zatrzymuje się przy młodym rowerzyście, który świetnie mówi po angielsku. Swoją drogą Ronaldo jak żywo. Ten wyciąga wypasioną komórę (apple) i dzwoni na camping cały czas powtarzając, że nie ma problemu, a następnie pada „follow me” i gościu staje się naszym pilotem na camping. Wymiękam, myślę, że się zakochałam! i po raz kolejny powtórzę – uczynności i życzliwości od Rumunów trzeba się uczyć.
Na campingu rozładunek idzie bardzo sprawnie (wkońcu tydzień w podróży robi swoje). Dzieci znalazły jakichś linoskoczków i wraz z nimi chodzą po linach, a ja siedzę na karimacie, nade mną gwieździste niebo, wokół szokowe góry i wiem napewno, że życie jest piękne!