Wypatrzyłam camping w miejscowości Carta (bo leje to namiot, a tak tradycyjnie)
Po drodze jeszcze zakupy w Carrefour i czas na wino!
Wjeżdżamy do rzeczonej Carty – trzeci świat to myślę metropolia. Tu w miejscowym centrum kultury czytaj w barze mieszczącym się w kontenerze na środku czegoś (plac po ciężkim wybuchu) spotyka się miejscowa młodzież.
Jest i camping – strajkuje nie wjeżdżam. Otwierają bramę i Raj (po raz drugi) – inny świat – Witaj Europo. Uwielbiam Rumunów ale mam nieprzepartą ochotę na odrobinę luksusu, wiem jestem próżna, ale...
Jeszcze buteleczka likieru na powitanie, klimat Krakowskiego Kazimierza – ja przysięgam Raj w środku pożogi.
Dzieci spotkały kolegę (jak na wyjeździe krajan staje się przyjacielem) – Borys z Torunia, więc też pokochały camping.