Jedziemy dalej – kierunek Rumunia! Mam stres, ba trzęsę się jak galareta, chcę stanąć przed granicą i się uspokoić, ale Maciek jest nieugięty (a jak mi porwą dzieci...???). Raz kozie śmierć! klamka zapadła wielki napis Romania i mmsy do niedowiarków. W odpowiedzi a kaj to jest ??? Po pobycie w wc na stacji benzynowej (Tomek kategorycznie odmówił skorzystania, Ola długo w szoku, a mnie kran został w ręce, jesteśmy podobno w Europie! Z naciskiem na podobno.
Rumunia odsłona pierwsza
- dróg brak
- furmanki na drogach
- bieda, bieda i bieda
Dojeżdżamy do wsi Sapanta – atrakcja Wesoły Cmentarz – genialny, rzeźbione i malowane nagrobki miejscowych, przedstawiające scenki z ich życia (kim byli, czym się zajmowali lub jak zmarli). Rodzinka postanowiła poszukać kwaterki dla siebie, a znaleźli dwie dla mnie.
Pomysł – tu śpimy. Maciek wjeżdża facetowi w podwórko, ten dzwoni, ja wrzeszczę, że to mafia i ja uciekam i za 5 minut podjeżdża następny i mamy all inclusive ( 2 pokoje z łazienkami, tv, balkonami, taras, huśtawki i grill, a wszystko to za 60Leji/60zł i nie od łeba!!! a za całość.
Idziemy na spacer, towarzyszy nam watacha psów i znów bieda uderzająca w oczy. Świat zatrzymał się w zeszłej epoce. Zdjęcia nie są w stanie oddać powagi sytuacji ani wrażeń. Dość tego, że przed szkołą spaceruje źrebak, a na boisku pasie się jego matka. Rumunia to kraj kontrastów i daci w różnych odsłonach – dacia pick-up, dacia camper, dacia caravan.
I jeszcze jedno spostrzeżenie – nocne – furmanki po drogach jeżdżą bez świateł.